Linkbuilding – co musisz o nim wiedzieć?

Autor: Magdalena Bród

Parzy pyszną kawę, sprząta biuro, ogarnia dobre audyty i robi skuteczne SEO dla rozbudowanych e-commerców i wieeeelkich portali. W wolnym czasie bloguje. Kocha WordPressa i zrobi z nim prawie wszystko. Uwielbia gotowanie i podróże – zarówno te bliższe, jak i te w dalsze zakątki świata.

4 lipca 2019

Na pozycjonowanie stron składają się (z grubsza) trzy elementy – optymalizacja techniczna strony, dobry content i linkbuilding. Celowo linkbuilding znalazł się na ostatnim miejscu, bo w idealnym świecie powinno się za niego zabrać w momencie, gdy poprzednie punkty będą nieskazitelnie dopracowane. I to właśnie o nim będzie dzisiejszy artykuł.

Budowanie (dobrze, nazwijmy rzeczy po imieniu – kupowanie) linków to temat dość kontrowersyjny. Z jednej strony, wykonuje go większość firm zajmujących się pozycjonowaniem stron, a z drugiej – jest to, pod wieloma warunkami, element zabroniony przez Google’a, bo wpływa na manipulowanie wynikami wyszukiwania. Ale więcej o tym poniżej.

Słowniczek

Poniżej mały słowniczek pojęć dla osób, które są zupełnymi świeżakami w temacie:

  • zapleczówka – w dużym uproszczeniu strona robiona przez agencję pod linki dla swojego klienta
  • precel tekst tworzony wyłącznie pod wyszukiwarki, najczęściej na legendarne 1000 znaków
  • money keyword / exact match anchor sprzedażowa fraza kluczowa, np. „kredyt hipoteczny”.

Uświadomienie klienta

Gdy podpisujemy umowę z nowym klientem, zawsze tłumaczymy, z jakich etapów będzie się składać nasza praca co miesiąc. Gdy przechodzimy do budowania linków, zawsze mówimy, że jest to nie do końca zgodne z wytycznymi Google’a i tłumaczymy, że według polityki wyszukiwarki link kupiony powinien mieć atrybut nofollow, czyli taki, który nie przekazuje mocy. Informujemy, że to działanie na podwórku firmy trzeciej i musimy dostosować się do jej gry – że czasem może się to robotom wyszukiwarek nie spodobać i można dostać karę. Oczywiście zaznaczamy, że nasze doświadczenie pozwala nam wiedzieć, gdzie jest granica.

Jak to było kiedyś?

Opowiadając o budowaniu linków zawsze odwołuję się do tego, jak wyglądał ten proces kiedyś. Jestem w tym świecie od 2007 roku. Wtedy panowała jedna wielka samowolka. Link to był link i nie miała znaczenia jego jakość. Im więcej, tym lepiej. Królowały automaty i półautomaty, było dużo miejsc, w których można zdobyć taki odnośnik za darmo. I dlatego budowało się ich dużo, bo były tanie. Parę godzin pracy i kilkaset linków zdobytych.

Wtedy nikt się nawet nie przejmował unikalnością tekstu, a po co! Komu to potrzebne! Przecież były mieszarki tekstów i synonimizatory. Jeden tekst mógł zostać przerobiony na kilkadziesiąt „prawie” unikalnych. Zatem i koszty contentu były niskie.

Przykład takiego tekstu:

{Obecnie|W dzisiejszych czasach}, {gdy|kiedy} {wciąż|ciągle} jesteśmy {zajęci|zagonieni|zalatani|zabiegani}, nie {możemy sobie pozwolić|mamy czasu} na planowanie {urlopu|wypoczynku|wakacji}. {Najczęściej|Zwykle|Bardzo często} {zwyczajnie|po prostu} nie mamy {na to chwili|do tego głowy}. {I to nie dziwi|To normalne|I to nie powinno dziwić|Nic dziwnego}, {gdyż|bo|ponieważ} tak właśnie wygląda w dzisiejszych czasach {codzienne życie|życie} – {permanentna|ciągła} pogoń za {karierą|pracą} i {pieniądzem|sukcesem} dyskredytuje nasze życie {osobiste|prywatne}. {Rzecz jasna|Oczywiście} nie {znaczy|oznacza} to, że nie {możemy wybrać|powinniśmy wybierać} się na {wyczekany|oczekiwany|zasłużony} {urlop|wypoczynek}. {Wypoczywać|Odpoczywać} {powinien|musi} każdy, nawet {najbardziej zapracowany|największy} pracoholik.

I co wypluwało? 🙂

Obecnie, gdy ciągle jesteśmy zabiegani, nie mamy czasu na planowanie urlopu. Zwykle po prostu nie mamy do tego głowy. I to nie dziwi, ponieważ tak właśnie wygląda w dzisiejszych czasach codzienne życie – permanentna pogoń za karierą i pieniądzem dyskredytuje nasze życie prywatne. Oczywiście nie oznacza to, że nie powinniśmy wybierać się na zasłużony urlop. Wypoczywać powinien każdy, nawet największy pracoholik.

Najpopularniejsze linki (a raczej spam) wtedy to były linki z forów, z komentarzy, z niskiej jakości zapleczówek, z SEO-katalogów, z profili, z niskiej jakości wizytówek oraz z precli.

Z każdym rokiem jednak, algorytmy wyszukiwarek, stawały się coraz „mądrzejsze” i można sobie było pozwalać na coraz mniej. I obecnie jesteśmy już w takim miejscu, że moim zdaniem nie ma sensu w ogóle kombinować. Najlepiej od razu tworzyć treści najwyższej jakości i publikować je z linkiem w wysokiej jakości miejscach. A jakie to wysokiej jakości miejsca? Dla każdego będą inne, wszystko zależy od branży, działań konkurencji, naszej obecności. Ale więcej o tym, poniżej.

Jaki link, to dobry link?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jaki to jest dobry link. Najbardziej pasuje tutaj chyba ulubiona odpowiedź seo-wców – „to zależy”. Spróbujmy więc to podejść od drugiej strony – Jaki link, to zły/słaby link?

Słaby link to:

  • Link z miejsca, w którym są same linki, np. z większości polskich forów, gdzie w każdym wątku, w każdym poście – są inne linki. A jeszcze gorzej, gdy każdy z nich ma Exact Match Anchor, czy też Money Keyword.
  • Link z miejsca, które w jednoznaczny sposób pokazują Google’owi, że są stworzone tylko w celu budowania linków, np. wątpliwej jakości zapleczówki
  • Większość katalogów, bo spełniają kryteria z punktu wyżej
  • Link z miejsca z zerową widocznością. Skoro dana strona nie pojawia się na żadne frazy w wynikach wyszukiwania, to dlaczego link na niej miałby być wartościowy?
  • Link z systemów wymiany linków, wspominam o tym, bo niektórzy nadal je stosują

Jeśli ustaliliśmy, jakich linków chcemy unikać, to możemy spróbować wspólnie ustalić zbiór zasad dla dobrego linka. Zatem, dobry link to:

  • Link z silnego miejsca o wysokiej widoczności w wyszukiwarce, ze strony, która zajmuje topowe pozycje na różne frazy. Mogą być tematyczne, ale nie muszą.
  • Link z miejsca, w którym jest linkowana nasza konkurencja. Bądźmy tam, gdzie oni są.
  • Link ze strony dla ludzi, a nie ze strony stworzonej pod wyszukiwarki.

Jeśli widzimy, jakie linki są dobre, to powinno być dla nas jasne to, że taki link nie może być tani.

Jeśli strona zarabia na reklamach, a odwiedza ją dziesiątki lub setki tysięcy użytkowników miesięcznie, to link na takiej stronie będzie kosztował. Ponadto, na pewno jednymi z wytycznych będą wysokiej jakości treści, które tanie również nie są, bo trzeba je napisać poświęcając odpowiednio dużo czasu.

Parametry linka

Często klienci pytają, czy ten link ma być dofollow? Czy ten link ma mieć sprzedażowy anchor-text, czy ten link ma prowadzić do strony głównej? I tutaj znów nie ma jednej odpowiedzi. Bo to wszystko zależy od CAŁKOWITEGO profilu linków. Musimy zadbać o to, by znaleźć odpowiednie proporcje linków dofollow do nofollow, a także linków z „anchorami” do tych bez.

PRZYKŁAD

Załóżmy, że mamy budżet na 20 linków, a do naszej domeny nie prowadzą jeszcze żadne. W uproszczeniu, wszystkie miejsca do publikacji są takiej samej jakości (mają takie same parametry, ten sam ruch, są tak samo tematyczne) – są to serwisy regionalne, ogólnotematyczne. Jakbym to rozłożyła, żeby uzyskać najlepszy efekt?

  • Trzem linkom nadałabym atrybut nofollow, a ich anchorem byłyby same urle, do wybranych podstron, załóżmy, że 1 do głównej, a 2 do jakichś kategorii.
  • Jako że do strony nie prowadzą jeszcze żadne linki, to żeby wyglądało to naturalnie, w 10 miejscach podlinkuję stronę główną. 2 razy użyję anchora sprzedażowego, czyli głównego słowa kluczowego, na jakie ma ta właśnie strona główna rankować. W pozostałych ośmiu razach użyję 4 x adresu url, a 4 x innych fraz typu „więcej”, „zobacz”, „pod tym linkiem”.
  • W pozostałych 7 miejscach podlinkuję kategorie, za każdym razem inną. I anchorem będzie tylko adres url.

To taki bardzo bezpieczny przykład. Bo działamy na stronie bez profilu linków. Im więcej będziemy ich budować, tym na nieco więcej będziemy mogli sobie pozwolić. Po prostu na początku najłatwiej „wyhaczyć” anomalie, więc skoro my możemy to łatwo zobaczyć, to roboty wyszukiwarek również.

Ile kosztuje dobry link?

To pytanie pojawia się bardzo często, ale odpowiedź na nie rzadko jest zadowalająca – bo to często zależy od „widzimisię” wydawcy. Jeśli ktoś ma świadomość wartości swojej strony i wie, po co kupuje się u niego artykuł z linkiem, to bardzo możliwe, że zawyży cenę. Jeśli to natomiast będzie bloger „newbie” i nie za bardzo będzie rozumiał ideę, być może da nam naprawdę dobrą cenę.

Ale, jeśli miałabym rzucać konkretnymi cenami, to na koszt linka składa się:

  • obsługa linkowania – jeśli klient jest z nami związany umową kompleksową – abonamentową, to zawsze ma to „w cenie”, jeśli natomiast rozliczamy się za projekt – to po prostu zliczamy godzinowo, ile taka obsługa kosztuje.
  • koszt publikacji – dobrej jakości link można „dorwać” już za 150 zł, ale bardzo często będzie to 300-500 zł i więcej. Im dłużej będziemy prowadzić kampanię linkbuildingową dla danej strony, tym bardziej będą wyczerpywać się „tanie miejscówki”. Każda agencja ma listę wydawców, z którymi współpracuje, my też mamy takiego Excela.
  • koszt napisania tekstu – w zależności od wymagań serwisu, w którym publikujemy artykuł z linkiem, koszt będzie różny. Ale uśredniając i licząc 40 zł za 1000 znaków, to taki tekst będzie kosztował od 120 do 200 zł.

Czy warto kupować linki?

Google zawsze odpowie, że wystarczy tworzyć bardzo dobre treści, a użytkownicy sami będą ją linkować. Jasne, brzmi to pięknie, ale raczej nie w Polsce, gdzie internauci po prostu nie chcą dzielić się linkami. Dlatego czasem jedyną opcją zdobycia linków jest ich zakup.

Mimo że nie jest to rekomendowane przez wskazówki Google dla Webmasterów, uważam, że w rozsądnym wymiarze warto to robić. Bo link działa jak przypis. Im do książki odwołuje się więcej cenionych autorów, tym jest ona bardziej wartościowa. Tak samo jest ze stronami internetowymi – im prowadzi do niej więcej wysokiej jakości odesłań, tym jest ona bardziej wartościowa.

Trzeba to jedynie robić w umiejętny sposób i rozsądnie, z sensownie rozpisaną strategią linkbuildingu.

Czy linki mogą szkodzić?

Teoretycznie nie. Google tak mówi w oficjalnych komunikatach. Złe linki są jakby neutralizowane i nie brane pod uwagę przy ustalania rankingu.

Ale. Mimo to kiedyś oddali nam do użytku narzędzie do zrzekania się linków – Disavow tool. Przypadek?

Nasze stanowisko w agencji jest takie, że lepiej posprzątać brzydki profil linków, niż zostawić go takim, jaki jest. To tylko kilka/kilkanaście godzin pracy, zwykle jednorazowo (chyba że konkurencja bardzo dynamicznie działa i jest mocno konsekwentna), a na pewno nie zaszkodzi.

Wypełnij formularz – przygotujemy dla Ciebie bezpłatną analizę SEO.

11 + 8 =

Podobne wpisy

 

Jak przeprowadzić prosty audyt SEO?

Jak przeprowadzić prosty audyt SEO?

Bycie widocznym w sieci to podstawa sukcesu dla wielu firm i przedsiębiorców. Jednak jak to osiągnąć? Jak sprawić, by...

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *